poniedziałek, 8 maja 2017

You are enough


Minęło już ponad 1,5 roku, odkąd opublikowałam post Po co ci kaloryfer na brzuchu?.
W tamtym czasie takie poglądy były naprawdę kontrowersyjne, a taki post był łyżką dziegciu włożoną do pękatej beczki miodu w postaci światka "fit".
Wyrażając swoje poglądy słyszałam, że jest to po prostu bunt dla samego faktu zbuntowania się, bunt dla zasady. I dokładnie tak było - był to bunt dla zasady, a konkretnie moich zasad, które są cały czas takie same. :) Podczas gdy internetowi fit-celebryci zmieniają głoszone przez siebie zasady zależnie od obecnego trendu.

Przez te 1,5 roku pilnie obserwuję wspomniany światek i cieszę się, że zaszło dużo zmian na plus.
Jeszcze dwa lata temu wśród ludzi siłowni byłam prawdziwym odmieńcem, który ćwiczy jogę, zamiast rozbudowywać mięśnie - rozciąga je, nie interesuje się mięśniami powierzchownymi, tylko głębokimi, a na dodatek bredzi o balansie ciała i umysłu.

Teraz widzę, że fit-ludzie nagle odkryli, jak ważne jest rozciąganie i mobilność stawów, odkryli istnienie mięśni głębokich i że są one ważne. Nawet niszowy temat mięśni dna miednicy u kobiet coraz bardziej wyłania się na powierzchnię.
Ludzie noszący własne pudełko z jedzeniem na wesele nagle głoszą, że w żywieniu najbardziej liczy się równowaga. I w ogóle nie ćwiczy się dla wyglądu, a tylko i wyłącznie dla zdrowia.
Tylko patrzeć jak odkryją hasło wellbeing!

Wprawdzie wzniosłe teksty o zdrowiu i balansie nadal okraszają zdjęciami wypiętego instatyłka, ale z próżności trochę trudniej się wyleczyć.

Co się nie zmieniło?
Na pewno nie zmieniła się potrzeba ciągłej motywacji, zagrzewania do walki, dopingowania, żeby dalej, mocniej i więcej...
Motywacja - teoretycznie jest czymś dobrym. Na pewno jest czymś dobrym, wtedy, gdy realnie potrzebujemy zmian, gdy utknęliśmy w niezbyt fajnym miejscu i chcemy się z niego ruszyć.
Ale w mediach społecznościowych widzę, że cokolwiek byśmy nie robili, nigdy nie ma mety. Przecież zawsze możemy być jeszcze chudsi, jeszcze bardziej wysportowani, jeszcze więcej ćwiczyć, jeszcze lepiej jeść, uprawiać jeszcze więcej dyscyplin sportu i tak dalej, i tak dalej.
Otaczają nas sygnały, że wciąż mamy się zmieniać, pędzić byle dalej i byle do przodu, że to wciąż jeszcze nie jest to.

Nikt nam nigdy nie powiedział: Jesteś wystarczająco dobra/dobry.
Dokładnie taki, tu i teraz, możesz się zatrzymać. You are enough.

I takie jest moje przesłanie - dbaj o siebie, ćwicz, jedz, żyj zdrowo, ale przede wszystkim mocno kochaj siebie. Jesteś wystarczająco dobry. You are enough.

















czwartek, 26 stycznia 2017

Cześć! Co u Ciebie? Podsumowanie 2016



Z powodu chronicznego braku czasu długo mnie tutaj nie było, ale nowy rok jest zdecydowanie dobrą okazją, żeby odkurzyć bloga i coś napisać. :)

Kolejny rok warto zacząć od podsumowania roku poprzedniego, tak też zrobiłam około 12 miesięcy temu. Zerknęłam teraz na ten post i zrobiło mi się trochę smutno.
Smutno dlatego, bo pamiętam dokładnie, że to podsumowanie pisałam trochę na siłę, nie miałam zbyt wiele do opisywania i rok 2015 wcale nie zaliczałam do szczególnie udanych.
Być może właśnie to, jak i kilka innych niemiłych wydarzeń sprawiło, że dostałam kopa do realizacji swoich planów i spełniania marzeń i... I mogę teraz powiedzieć, że rok 2016 był pod wieloma względami przełomowy i na pewno zostanie zapamiętany na długo. :)

Nie zawsze było łatwo, było sporo ciężkich chwil, dużo pracy, stresu, ale też zdecydowanie było warto!
To w tym roku mój mąż zdał bardzo ważny egzamin związany z rozwojem zawodowym, kupiliśmy mieszkanie, założyliśmy własną firmę, a ja dostałam dwie nowe oferty pracy (i z obu skorzystałam!).
Tak więc 2016 to był dobry rok i ze spokojem wchodzę w kolejny. :)

Postanowienia noworoczne? Nigdy takich list nie robiłam i teraz też nie robię, wolę obierać sobie bieżące cele do zrealizowania. Na ten moment jest to rozwój mojej firmy i mój własny rozwój, zarówno zawodowy, jak i osobisty. :)


Wszystkim składam nieco spóźnione życzenia szczęśliwego nowego roku!
Nie mogę obiecać, że będę regularnie dodawać nowe posty, ale mam nadzieję, że mimo wszystko czasem będziecie do mnie zaglądać. :)