Minęło już ponad 1,5 roku, odkąd opublikowałam post Po co ci kaloryfer na brzuchu?.
W tamtym czasie takie poglądy były naprawdę kontrowersyjne, a taki post był łyżką dziegciu włożoną do pękatej beczki miodu w postaci światka "fit".
Wyrażając swoje poglądy słyszałam, że jest to po prostu bunt dla samego faktu zbuntowania się, bunt dla zasady. I dokładnie tak było - był to bunt dla zasady, a konkretnie moich zasad, które są cały czas takie same. :) Podczas gdy internetowi fit-celebryci zmieniają głoszone przez siebie zasady zależnie od obecnego trendu.
Przez te 1,5 roku pilnie obserwuję wspomniany światek i cieszę się, że zaszło dużo zmian na plus.
Jeszcze dwa lata temu wśród ludzi siłowni byłam prawdziwym odmieńcem, który ćwiczy jogę, zamiast rozbudowywać mięśnie - rozciąga je, nie interesuje się mięśniami powierzchownymi, tylko głębokimi, a na dodatek bredzi o balansie ciała i umysłu.
Teraz widzę, że fit-ludzie nagle odkryli, jak ważne jest rozciąganie i mobilność stawów, odkryli istnienie mięśni głębokich i że są one ważne. Nawet niszowy temat mięśni dna miednicy u kobiet coraz bardziej wyłania się na powierzchnię.
Ludzie noszący własne pudełko z jedzeniem na wesele nagle głoszą, że w żywieniu najbardziej liczy się równowaga. I w ogóle nie ćwiczy się dla wyglądu, a tylko i wyłącznie dla zdrowia.
Tylko patrzeć jak odkryją hasło wellbeing!
Wprawdzie wzniosłe teksty o zdrowiu i balansie nadal okraszają zdjęciami wypiętego instatyłka, ale z próżności trochę trudniej się wyleczyć.
Co się nie zmieniło?
Na pewno nie zmieniła się potrzeba ciągłej motywacji, zagrzewania do walki, dopingowania, żeby dalej, mocniej i więcej...
Motywacja - teoretycznie jest czymś dobrym. Na pewno jest czymś dobrym, wtedy, gdy realnie potrzebujemy zmian, gdy utknęliśmy w niezbyt fajnym miejscu i chcemy się z niego ruszyć.
Ale w mediach społecznościowych widzę, że cokolwiek byśmy nie robili, nigdy nie ma mety. Przecież zawsze możemy być jeszcze chudsi, jeszcze bardziej wysportowani, jeszcze więcej ćwiczyć, jeszcze lepiej jeść, uprawiać jeszcze więcej dyscyplin sportu i tak dalej, i tak dalej.
Otaczają nas sygnały, że wciąż mamy się zmieniać, pędzić byle dalej i byle do przodu, że to wciąż jeszcze nie jest to.
Nikt nam nigdy nie powiedział: Jesteś wystarczająco dobra/dobry.
Dokładnie taki, tu i teraz, możesz się zatrzymać. You are enough.
I takie jest moje przesłanie - dbaj o siebie, ćwicz, jedz, żyj zdrowo, ale przede wszystkim mocno kochaj siebie. Jesteś wystarczająco dobry. You are enough.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz