Wbrew pozorom informacja o naszym wyjeździe do Korei Południowej nie wzbudzała ogólnego entuzjazmu.
Po wypowiedzeniu przez nas nazwy tego kraju, zazwyczaj padały filozoficzne pytania typu: "Po co?", "Dlaczego?", "Jak to?". Ewentualnie bardziej rozbudowana wersja: "A co tam jest, że chcecie tam jechać?".
Bo skoro nie słyszy się od ludzi, że tam jeżdżą, to pewnie dlatego, że NIC tam nie ma. (Nie to co w Egipcie.;) I skoro to jest tak daleko, to na pewno jest tam straszna bieda, brud, choroby, dzikie zwierzęta i nieokrzesani tubylcy.
Padały histeryczne pytania:
Czy zrobiliście wszystkie szczepienia?! Nasza odpowiedź: Tam nie trzeba się na nic szczepić.
Czy tam jest dostęp do wody pitnej? Można pić wodę z kranu, jest zapewne czystsza niż w Polsce.
Czy tam są hotele? Czy tam są jakieś większe miasta? Czy tam mają pociągi?
Po zobaczeniu 12-milionowej aglomeracji Seulu, naszpikowanej ogromnymi wieżowcami, zalanej elektroniką, nowoczesnymi technologiami, drogimi samochodami i torebkami od najlepszych projektantów - życzę sobie, abym dożyła czasów, gdy Polska osiągnie choć małą część tego, co Korea. :)
Korea Południowa to państwo młode. Powstało, gdy po zakończeniu II Wojny Światowej Pólwysep Koreański został podzielony przez Stany Zjednoczone i Związek Radziecki na dwie strefy wpływów, oddzielone granicą wzdłuż 38. równoleżnika.
Kraj na południe od linii granicznej przeszedł drogę "od zera do milionera", gdy w ciągu kilkudziesięciu lat stał się potęgą gospodarczą i jednym z Azjatyckich Tygrysów. Jest to jeden z najszybciej rozwijających się krajów świata.
Pewnie mieliście styczność z samochodami Hyundai, Daewoo, Kia? Może macie w domu telewizor LG? A może nawet trzymacie teraz w rękach telefon Samsung? A więc łączy was z Koreą Południową więcej, niż wam się wydaje. ;-)
Korea to mieszanka futurystycznej nowoczesności, elektroniki, wieżowców oraz tradycji w postaci przepięknych pałaców, świątyń i oszałamiającej przyrody, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Jest to górzysty kraj pełen tras trekkingowych, lasów, rzek i strumyków, a jednocześnie półwysep z linią brzegową długości 2 495 km.
Przed oglądaniem zdjęć warto poznać trochę mniejszych i większych ciekawostek, które dobrze budują obraz tego, że tam naprawdę WSZYSTKO jest inne. :)
W klimat można dobrze się wprowadzić przy dźwiękach piosenki "Gangnam Style". ;)
https://www.youtube.com/watch?v=9bZkp7q19f0
Jest to przykład koreańskiego gatunku muzycznego: K-Popu, który bije rekordy popularności w całej Azji. :)
Piosenka opowiada o życiu w Gangnam - lansiarskiej dzielnicy Seulu. Tam też byłam i fajnie rozpoznawać w teledysku znajome miejsca. :)
Mapa seulskiego metra. Jest ono tak rozbudowane, że nie wystarczy znać nazwy stacji, na której mamy wysiąść, najlepiej znać jeszcze numer wyjścia. Bo jest ich kilkanaście i wychodząc niewłaściwym można dołożyć sobie na przykład 15 minut przebijania się przez gigantyczne skrzyżowanie.
Korea Południowa to jedyny kraj świata, gdzie posiłki spożywa się przy pomocy metalowych pałeczek. (Będzie osobny wpis na temat kuchni koreańskiej).
Bardzo popularnym samochodem wśród koreańczyków jest Samsung. :) Generalnie jest mnóstwo aut nieznanych na rynku europejskim.
Częstym widokiem są takie gumowe naklejki, które chronią przed obiciem drzwi. Najczęściej niebieskie lub różowe.
Koreańczycy uwielbiają kawę i kawiarnie. No każdym kroku można spotkać urokliwe kawiarenki.
Jest też sporo kawiarni tematycznych.
Miałam przyjemnośc pić kawę w Hello Kitty Cafe. :D (Jest to bajka japońska,ale koreańczycy mają na jej punkcie lekką obsesję.)
Jest też Cat Cafe i Dog Cafe - kawiarnie, gdzie kawę można wypić w towarzystwie swojego pupila.
W miejscach, gdzie jest samoobsługa, jest fajny system powiadamiania. Dostaje się taki jakby "pager", który zaczyna świecić i wibrować, gdy zamówienie jest gotowe do odbioru. Super pomysł!
Wszędzie dostępna jest darmowa woda. W restauracji nie trzeba jej zamawiać, tylko do koażdego posiłku dostaje się od razu wielki dzbanek. Tak samo w kawiarniach zawsze stoją dzbanki i kubki i można sobie korzystać ile się chce. W miejscach publicznych są takie kraniki do picia, nawet na górskich szlakach często są punkty z darmową wodą.
Ciekawostka dla Hiszpanów;) - Koreańczycy uwielbiają churros! Jest na ulicach mnóstwo stoisk, gdzie są robione na świeżo.
Domy bardzo często nie są otwierane kluczem, tylko kodem lub odciskiem palca.
W wielu windach nie ma oznaczenia piętra czwartego. Liczbę 4 wypowiada się tak samo jak słowo "śmierć".
Wszędzie są elektroniczne sedesy na pilota. Z licznymi ciekawymi funkcajmi - podgrzewanie deski, różne typy mycia (np. damskie i męskie), suszenie... ;-)
W miejscach publicznych widziałam też takie sedesy, gdzie po naciśnięciu guzika deska automatycznie pokrywała się jednorazową folią - bardzo higieniczne!
Właściwie wszystko jest sterowane elektronicznie, a ponad 97% społeczeństwa ma smartphony. Gdy się wsiada do metra widok jest ciekawy - KAŻDY wlepiony w swój telefon. Kobiety, mężczyźni, młodsi, starsi - wszyscy.
Korea ma jedną z najlepiej rozwiniętych sieci internetowych na świecie. Właściwie wszędzie mieliśmy dostęp do darmowego wifi - nawet na plaży.
W miejscach publicznych typu parki są dostępne za darmo sprzęty do ćwiczeń. Często są też plakaty z rozrysowanymi zestawami ćwiczeń.
Ludzie naprawdę z tego korzystają. Ćwicząca sobie na świeżym poietrzu starsza pani to bardzo miły widok. :)
Koreańczycy mają zamiłowanie do kiczu i ogólnie rzeczy, które są "słitaśne". :) Wszyscy (mężczyźni też) mają kolorowe obudowy i zawieszki na telefon. W ogóle są całe sklepy z obudowami. Generalnie ten kicz można dostrzec wszędzie - opakowania produktów, wystrój sklepów, tablice informacyjne - nawet poważna tablica w banku była opatrzona rysunkiem zwierzątka. W metrze przyjazd pociągu był sygnalizowany różnymi wesołymi melodyjkami.
Są oni również baaardzo romantyczni. :) Pełno jest kłódek, miejsc gdzie można wrzucić monetę, wypowiedzieć życzenie, zrobić sobie romantyczne zdjęcie itp.
Koreańczycy obchodzą Walentynki cztery razy do roku. I w ogóle mają mnóstwo różnych "świąt", które są okazją do wzajemnego obdarowywania się jakimiś miłymi drobiazgami. Na przykład paluszkami Pepero. Są one tak popularne, że mają swoje własne święto. ;-)
Ów romantyzm widoczny jest też w wyglądzie zakochanych par. Często ubierają się podobnie - na przykład zakładają identyczne czapeczki, identyczne buty, identyczne koszulki itp. Albo mają dopasowane do siebie stroje - przykładowo chłopak ma biały podkoszulek i granatowe spodnie, a jego dziewczyna biały podkoszulek i granatową spódniczkę.
Jest to wszystko przesłodzone, ale jednak bardzo urocze, bo widać, że im robienie takich rzeczy naprawdę sprawia przyjemność i radość. :-)
Na koniec dodam, że koreańczycy są bardzo mili i przyjaźni. Zawsze starali się pomóc, pytali skąd jesteśmy.
Cóż, idąc po ulicy byliśmy jedynymi białasami - zwracaliśmy na siebie uwagę. ;-)
c.d.n.
piątek, 26 lutego 2016
niedziela, 21 lutego 2016
Bagaż podręczny na długi lot samolotem
Nie ma większego problemu, żeby przetrwać lot samolotem, który trwa godzinę czy dwie. Ale w przypadku lotów trwających kilka, a nawet kilkanaście godzin, jest to trudne nawet dla najwytrwalszych weteranów latania.
Dlatego przygotowując się do długiego lotu samolotem, warto mądrze skomponować bagaż podręczny.
Zacznijmy od tego, w co się spakować na pokład samolotu?
Wszystko oczywiście zależy od charakteru podróży, ale dla mnie zawsze najlepszy jest plecak. Zmieści się w nim najwięcej. Poza tym nie ma problemu z upchnięciem go w luku bagażowym. I najważniejszy dla mnie plus - plecak nie zajmuje rąk, co jest dużym ułatwieniem, gdy będziemy potem musieli przemieszczać się z dodatkową dużą walizką.
Jeśli chodzi o rozmiar, wagę i przedmioty zakazane na pokładzie samolotu - nie będę o tym pisać. Może się to nieco różnić w zależności od linii lotniczych, więc przed każdą podróżą warto sprawdzić to na stronie naszego przewoźnika.
Przejdźmy do sedna sprawy, czyli zawartości naszego bagażu podręcznego.
Nawet jeśli lecimy do kraju, gdzie mamy gwarantowaną upalną pogodę, zawsze warto mieć ze sobą długie spodnie i jakąś bluzę - w samolotach i na lotniskach zazwyczaj jest chłodno.
Wygodne buty to podstawa, siedząc kilkanaście godzin w samolocie nawet największa dama nie wytrzyma w szpilkach. Moim wyborem są zawsze buty sportowe - są wygodne i przydadzą się podczas każdej podróży, chociażby do spacerów czy długiego zwiedzania. A z racji tego, że są dosyć ciężkie (w porównaniu np. do sandałków czy klapek), sprytnym rozwiązaniem jest mieć je na sobie i nie obciążać nimi bagażu. :)
Gdy w samolocie zdejmiemy buty i będziemy chcieli się przespać lub po prostu dać stopom odpocząć, warto mieć ciepłe skarpetki. W niektórych liniach lotniczych skarpetki otrzymamy w zestawie rozdawanym przed długim lotem, ale zawsze lepiej mieć swoje.
Jeśli ktoś ma problemy z żylakami, obrzękami nóg i ogólnie obawia się problemów z krążeniem podczas długotrwałego siedzenia, warto zainwestować w podkolanówki uciskowe. Można je kupić w sklepach medycznych lub z akcesoriami dla sportowców.
Podczas długiego lotu każdy w pewnym momencie ma ochotę się przespać, a już na pewno odciąć od odgłosów współpasażerów czy ogólnie szumu samolotu.
W wielu liniach lotniczych wszystkie wymienione wyżej akcesoria otrzymamy po wejściu do samolotu, ale tak naprawdę nie muszą one zająć wiele miejsca w bagażu, więc dużo przyjemniej jest mieć swoje własne.
Opaska na oczy i zatyczki do uszu to drobiazgi. Poduszkę można kupić taką do nadmuchania, wtedy po złożeniu zajmie minimum miejsca. Jeśli chodzi o coś do przykrycia się, to serdecznie polecam ręczniki z mikrofibry firmy Nabaiji, które można kupić w Decathlonie. Są one niezwykle lekkie, szybkoschnące, przyjemne w dotyku i nawet największy rozmiar składa się w malutką kostkę. Taki ręcznik możemy użyć jako koc do przykrycia się, do rozłożenia na plaży lub leżaku, oraz oczywiście jako ręcznik do wytarcia się po kąpieli.
Naszym największym wrogiem w samolotach nie są turbulencje, niewygodne siedzenia czy hałaśliwi współpasażerowie. Jest nim suche powietrze.
Powietrze w samolocie bezlitośnie wysusza spojówki, błony śluzowe nosa, gardła, skórę oraz ogólnie odwadnia organizm.
Naprawdę warto mieć zawsze ze sobą nawilżające krople do oczu, dla mnie to podstawa bagażu podręcznego. Może teraz dla niektórych osób brzmi to dziwnie, ale uwierzcie mi - po którejś godzinie lotu podziękujecie za tę radę. :)
Podobnie warto mieć ze sobą jakiś środek nawilżający do nosa. W każdej aptece dostaniemy spraye, żele lub preparaty na bazie soli morskiej. Awaryjnie sprawdzi się również zwykła sól fizjologiczna, zarówno do nosa, jak i oczu.
Jeśli nosimy soczewki kontaktowe, to koniecznie na czas lotu zamieńmy je na okulary. Połączenie soczewek i wysuszonych oczu pomnożone przez czas lotu da nam chęć natychmiastowego, tu i teraz, wydrapania sobie soczewek. Najlepiej razem z gałkami ocznymi.
Jeśli z jakichś powodów musicie wsiąść na pokład w soczewkach, zawsze miejcie przy sobie pojemnik oraz mały płyn do soczewek, żeby w chwili kryzysu móc je bezpiecznie zdjąć.
Suche powietrze powoduje również zwiększone pragnienie i w samolocie warto dużo pić, żeby się nie odwodnić.
Nawet w najtańszych liniach można dostać tę przysłowiową szklankę wody, jednak ja nie przepadam za wzywaniem stewardessy co pół godziny... Na pokład zazwyczaj nie można wnieść własnej wody, nawet jeśli została zakupiona w obrębie strefy bezcłowej.
Ale nie ma zakazu wniesienia pustej butelki. ;-) I tutaj pojawia się zmieniający życie trik, o którym dowiedziałam się z blogów podróżniczych!
To takie banalne! Wystarczy wziąć ze sobą pustą butelkę z filtrem (np. Bobble Water) i już na pokładzie samolotu napełniać ją sobie wodą z kranu. Dzięki filtrowi węglowemu woda zostanie oczyszczona i będzie nadawać się do picia, a my będziemy spokojnie uzupełniać niedobory płynów. :-)
W czasie podróży kolejną bolączką jest brak dostatecznej możliwości zadbania o higienę. Oczywiście nie mówię tutaj o osobach podróżujących pierwszą klasą, którzy mają do dyspozycji prysznic. ;-)
Szary człowiek z klasy ekonomicznej po kilku godzinach bez wątpienia poczuje się nieświeżo. Warto mieć ze sobą akcesoria, które pomogą się trochę odświeżyć - szczoteczka i pasta do zębów, mokre chusteczki. W wielu drogeriach można dostać antyperspiranty w wersji mini, świetne są też pakowane pojedynczo chusteczki dezodorujące (można je kupić w Rossmannie).
W przypadku kobiet przydają się też chusteczki do higieny intymnej.
W każdej podróży trzeba dbać o higienę dłoni i tutaj niezbędny jest żel antybakteryjny.
Suche powietrze daje się we znaki również cerze i nawet moja bezproblemowa skóra wychodzi z samolotu z niemiłymi niespodziankami.
Ściągnięcie, podrażnienie, pieczenie - warto mieć kilka wacików i malutki płyn micelarny, a do tego krem nawilżający.
Świetnym patentem jest też maseczka nawilżająca. Podobno jest to samolotowy trik modelek! Co 3-4 godziny nakładamy na twarz warstwę maseczki nawilżającej i zostawiamy do całkowitego wchłonięcia.
Świetnie sprawdzą się tutaj maseczki typu overnight! :)
Jedna uwaga co do kosmetyków - wiele osób poleca brać w podróż próbki... Tak, ale pod warunkiem, że dostaliśmy próbkę kosmetyku, który znamy. Nie jest dobrym pomysłem nałożyć na podrażnioną twarz kremu, o którym nic nie wiemy i może się okazać, że nas uczuli lub zrobi na twarzy inne niemiłe kuku.
Lepiej wziąć mini wersje znanych i lubianych preparatów lub kupić w drogerii zestaw małych pojemniczków i przelać do nich kosmetyki, które mamy w domu.
Po jakimś czasie każdego dopada nuda. Mimo obecności rozrywki pokładowej, warto mieć też swoją własną. :) Do telefonu wgrywamy ulubione płyty i nie zapominamy o słuchawkach. Świetna jest też książka, ale jeszcze lepszy czytników ebooków - malutki i lekki, a skrywa w sobie setki książek!
Elektronikę tak czy siak bierze się zazwyczaj do bagażu podręcznego, więc dobrym pomysłem jest wgranie na laptop czy tablet ulubionych filmów i seriali. Dzięki temu lot minie dużo szybciej. :)
Niby to tylko 7 punktów, ale pewnie w tym momencie wiele osób myśli o tym, jak pomieścić w plecaku taką ilość rzeczy?! Spokojnie, zwróćmy uwagę, że ogromna większość z nich występuje w rozmiarze mini, a największa jest chyba butelka.
Ja wszystkie kosmetyki, chusteczki, akcesoria higieniczne, kropelki mieszczę do niewielkiej przezroczystej kosmetyczki. Całość ekwipunku zmieści się nawet w małej torbie. Serio :)
Poza tym, jeśli jedziemy z drugą osobą, to nie wszystko trzeba dublować - szczoteczki trzeba mieć dwie, ale pasta wystarczy jedna, pić można ze wspólnej butelki. I tak dalej - wtedy to wszystko można rozdzielić na dwa bagaże podręczne i jest jeszcze łatwiej. :)
Mam nadzieję, że mój wpis był pomocny - szczególnie dla osób, które mają przed sobą swoją pierwszą daleką podróż. Powodzenia! :)
Dlatego przygotowując się do długiego lotu samolotem, warto mądrze skomponować bagaż podręczny.
Zacznijmy od tego, w co się spakować na pokład samolotu?
Wszystko oczywiście zależy od charakteru podróży, ale dla mnie zawsze najlepszy jest plecak. Zmieści się w nim najwięcej. Poza tym nie ma problemu z upchnięciem go w luku bagażowym. I najważniejszy dla mnie plus - plecak nie zajmuje rąk, co jest dużym ułatwieniem, gdy będziemy potem musieli przemieszczać się z dodatkową dużą walizką.
Jeśli chodzi o rozmiar, wagę i przedmioty zakazane na pokładzie samolotu - nie będę o tym pisać. Może się to nieco różnić w zależności od linii lotniczych, więc przed każdą podróżą warto sprawdzić to na stronie naszego przewoźnika.
Przejdźmy do sedna sprawy, czyli zawartości naszego bagażu podręcznego.
1. Ciepłe ubranie, skarpetki, wygodne buty
Nawet jeśli lecimy do kraju, gdzie mamy gwarantowaną upalną pogodę, zawsze warto mieć ze sobą długie spodnie i jakąś bluzę - w samolotach i na lotniskach zazwyczaj jest chłodno.
Wygodne buty to podstawa, siedząc kilkanaście godzin w samolocie nawet największa dama nie wytrzyma w szpilkach. Moim wyborem są zawsze buty sportowe - są wygodne i przydadzą się podczas każdej podróży, chociażby do spacerów czy długiego zwiedzania. A z racji tego, że są dosyć ciężkie (w porównaniu np. do sandałków czy klapek), sprytnym rozwiązaniem jest mieć je na sobie i nie obciążać nimi bagażu. :)
Gdy w samolocie zdejmiemy buty i będziemy chcieli się przespać lub po prostu dać stopom odpocząć, warto mieć ciepłe skarpetki. W niektórych liniach lotniczych skarpetki otrzymamy w zestawie rozdawanym przed długim lotem, ale zawsze lepiej mieć swoje.
Jeśli ktoś ma problemy z żylakami, obrzękami nóg i ogólnie obawia się problemów z krążeniem podczas długotrwałego siedzenia, warto zainwestować w podkolanówki uciskowe. Można je kupić w sklepach medycznych lub z akcesoriami dla sportowców.
2. Poduszka, kocyk, opaska na oczy, zatyczki do uszu
Podczas długiego lotu każdy w pewnym momencie ma ochotę się przespać, a już na pewno odciąć od odgłosów współpasażerów czy ogólnie szumu samolotu.
W wielu liniach lotniczych wszystkie wymienione wyżej akcesoria otrzymamy po wejściu do samolotu, ale tak naprawdę nie muszą one zająć wiele miejsca w bagażu, więc dużo przyjemniej jest mieć swoje własne.
Opaska na oczy i zatyczki do uszu to drobiazgi. Poduszkę można kupić taką do nadmuchania, wtedy po złożeniu zajmie minimum miejsca. Jeśli chodzi o coś do przykrycia się, to serdecznie polecam ręczniki z mikrofibry firmy Nabaiji, które można kupić w Decathlonie. Są one niezwykle lekkie, szybkoschnące, przyjemne w dotyku i nawet największy rozmiar składa się w malutką kostkę. Taki ręcznik możemy użyć jako koc do przykrycia się, do rozłożenia na plaży lub leżaku, oraz oczywiście jako ręcznik do wytarcia się po kąpieli.
źródło: decathlon.pl |
3. Krople do oczu, spray do nosa, okulary zamiast soczewek
Naszym największym wrogiem w samolotach nie są turbulencje, niewygodne siedzenia czy hałaśliwi współpasażerowie. Jest nim suche powietrze.
Powietrze w samolocie bezlitośnie wysusza spojówki, błony śluzowe nosa, gardła, skórę oraz ogólnie odwadnia organizm.
Naprawdę warto mieć zawsze ze sobą nawilżające krople do oczu, dla mnie to podstawa bagażu podręcznego. Może teraz dla niektórych osób brzmi to dziwnie, ale uwierzcie mi - po którejś godzinie lotu podziękujecie za tę radę. :)
Podobnie warto mieć ze sobą jakiś środek nawilżający do nosa. W każdej aptece dostaniemy spraye, żele lub preparaty na bazie soli morskiej. Awaryjnie sprawdzi się również zwykła sól fizjologiczna, zarówno do nosa, jak i oczu.
Jeśli nosimy soczewki kontaktowe, to koniecznie na czas lotu zamieńmy je na okulary. Połączenie soczewek i wysuszonych oczu pomnożone przez czas lotu da nam chęć natychmiastowego, tu i teraz, wydrapania sobie soczewek. Najlepiej razem z gałkami ocznymi.
Jeśli z jakichś powodów musicie wsiąść na pokład w soczewkach, zawsze miejcie przy sobie pojemnik oraz mały płyn do soczewek, żeby w chwili kryzysu móc je bezpiecznie zdjąć.
4. Butelka z filtrem
Suche powietrze powoduje również zwiększone pragnienie i w samolocie warto dużo pić, żeby się nie odwodnić.
Nawet w najtańszych liniach można dostać tę przysłowiową szklankę wody, jednak ja nie przepadam za wzywaniem stewardessy co pół godziny... Na pokład zazwyczaj nie można wnieść własnej wody, nawet jeśli została zakupiona w obrębie strefy bezcłowej.
Ale nie ma zakazu wniesienia pustej butelki. ;-) I tutaj pojawia się zmieniający życie trik, o którym dowiedziałam się z blogów podróżniczych!
To takie banalne! Wystarczy wziąć ze sobą pustą butelkę z filtrem (np. Bobble Water) i już na pokładzie samolotu napełniać ją sobie wodą z kranu. Dzięki filtrowi węglowemu woda zostanie oczyszczona i będzie nadawać się do picia, a my będziemy spokojnie uzupełniać niedobory płynów. :-)
źródło: amazon.com |
5. Żel antybakteryjny, mokre chusteczki, antyperspirant, chusteczka odświeżająca, szczoteczka i pasta do zębów
W czasie podróży kolejną bolączką jest brak dostatecznej możliwości zadbania o higienę. Oczywiście nie mówię tutaj o osobach podróżujących pierwszą klasą, którzy mają do dyspozycji prysznic. ;-)
Szary człowiek z klasy ekonomicznej po kilku godzinach bez wątpienia poczuje się nieświeżo. Warto mieć ze sobą akcesoria, które pomogą się trochę odświeżyć - szczoteczka i pasta do zębów, mokre chusteczki. W wielu drogeriach można dostać antyperspiranty w wersji mini, świetne są też pakowane pojedynczo chusteczki dezodorujące (można je kupić w Rossmannie).
W przypadku kobiet przydają się też chusteczki do higieny intymnej.
W każdej podróży trzeba dbać o higienę dłoni i tutaj niezbędny jest żel antybakteryjny.
źródło: panakotasklep.pl |
6. Płyn micelarny, waciki, krem nawilżający, maseczka nawilżająca
Suche powietrze daje się we znaki również cerze i nawet moja bezproblemowa skóra wychodzi z samolotu z niemiłymi niespodziankami.
Ściągnięcie, podrażnienie, pieczenie - warto mieć kilka wacików i malutki płyn micelarny, a do tego krem nawilżający.
Świetnym patentem jest też maseczka nawilżająca. Podobno jest to samolotowy trik modelek! Co 3-4 godziny nakładamy na twarz warstwę maseczki nawilżającej i zostawiamy do całkowitego wchłonięcia.
Świetnie sprawdzą się tutaj maseczki typu overnight! :)
Jedna uwaga co do kosmetyków - wiele osób poleca brać w podróż próbki... Tak, ale pod warunkiem, że dostaliśmy próbkę kosmetyku, który znamy. Nie jest dobrym pomysłem nałożyć na podrażnioną twarz kremu, o którym nic nie wiemy i może się okazać, że nas uczuli lub zrobi na twarzy inne niemiłe kuku.
Lepiej wziąć mini wersje znanych i lubianych preparatów lub kupić w drogerii zestaw małych pojemniczków i przelać do nich kosmetyki, które mamy w domu.
źródło: sephora.pl |
7. Telefon z muzyką, słuchawki, czytnik ebooków, tablet
Po jakimś czasie każdego dopada nuda. Mimo obecności rozrywki pokładowej, warto mieć też swoją własną. :) Do telefonu wgrywamy ulubione płyty i nie zapominamy o słuchawkach. Świetna jest też książka, ale jeszcze lepszy czytników ebooków - malutki i lekki, a skrywa w sobie setki książek!
Elektronikę tak czy siak bierze się zazwyczaj do bagażu podręcznego, więc dobrym pomysłem jest wgranie na laptop czy tablet ulubionych filmów i seriali. Dzięki temu lot minie dużo szybciej. :)
źródło: bookznami.pl |
Niby to tylko 7 punktów, ale pewnie w tym momencie wiele osób myśli o tym, jak pomieścić w plecaku taką ilość rzeczy?! Spokojnie, zwróćmy uwagę, że ogromna większość z nich występuje w rozmiarze mini, a największa jest chyba butelka.
Ja wszystkie kosmetyki, chusteczki, akcesoria higieniczne, kropelki mieszczę do niewielkiej przezroczystej kosmetyczki. Całość ekwipunku zmieści się nawet w małej torbie. Serio :)
Poza tym, jeśli jedziemy z drugą osobą, to nie wszystko trzeba dublować - szczoteczki trzeba mieć dwie, ale pasta wystarczy jedna, pić można ze wspólnej butelki. I tak dalej - wtedy to wszystko można rozdzielić na dwa bagaże podręczne i jest jeszcze łatwiej. :)
Mam nadzieję, że mój wpis był pomocny - szczególnie dla osób, które mają przed sobą swoją pierwszą daleką podróż. Powodzenia! :)
czwartek, 18 lutego 2016
Dzisiaj
Dzisiaj pachnę: Versace Crystal Noir
Dzisiaj czytam: Tess Gerritsen "Autopsja"
Dzisiaj słucham: Florence + The Machine "Delilah"
Dzisiaj czuję się wyalienowana. Dzisiaj nigdzie nie przynależę.
Maluję usta na różowo, staję na głowie i znów nie jestem jedną z was.
piątek, 12 lutego 2016
Encyklopedia Zdrowych Deserów: Lody awokado-kokos
Lody są kojarzone z latem i to wtedy większość osób sobie o nich przypomina. U mnie sezon na lody trwa cały rok i bardzo często właśnie w środku zimy mam na nie ogromną ochotę.
Niestety zarówno skład, jak i smak lodów ze sklepu pozostawiają wiele do życzenia. W większości przypadków czuję czysty cukier i długo, długo nic...
Dlatego jakiś czas temu zainwestowałam w maszynę do robienia domowych lodów. Deser stał się zdrowszy, a do tego wybór smaków jest ograniczony jedynie moją wyobraźnią. :)
Zapewne pojawi się tutaj sporo przepisów na lody, sorbety, mrożone jogurty. Większość z nich można spokojnie przygotować bez maszyny, więc nie zniechęcajcie się, jeśli jej nie posiadacie.
Dzisiaj proponuję niezwykle proste, 4-składnikowe lody awokado-kokos.
Łączą w sobie uwielbiany przez wiele osób smak kokosowy, dobroczynne właściwości awokado oraz piękny (i naturalny) zielony kolor.
Są zdrowe, bezlaktozowe, wegańskie - są idealne!
Niestety zarówno skład, jak i smak lodów ze sklepu pozostawiają wiele do życzenia. W większości przypadków czuję czysty cukier i długo, długo nic...
Dlatego jakiś czas temu zainwestowałam w maszynę do robienia domowych lodów. Deser stał się zdrowszy, a do tego wybór smaków jest ograniczony jedynie moją wyobraźnią. :)
Zapewne pojawi się tutaj sporo przepisów na lody, sorbety, mrożone jogurty. Większość z nich można spokojnie przygotować bez maszyny, więc nie zniechęcajcie się, jeśli jej nie posiadacie.
Dzisiaj proponuję niezwykle proste, 4-składnikowe lody awokado-kokos.
Łączą w sobie uwielbiany przez wiele osób smak kokosowy, dobroczynne właściwości awokado oraz piękny (i naturalny) zielony kolor.
Są zdrowe, bezlaktozowe, wegańskie - są idealne!
Domowe lody awokado-kokos
- 1 puszka mleka kokosowego
- 1,5 dojrzałego awokado*
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 1/3 szklanki syropu klonowego (lub miodu, albo innej płynnej substancji słodzącej)
Wykonanie:
Puszkę mleka wkładamy na noc do lodówki. Następnego dnia otwieramy ją i zbieramy z wierzchu tylko białe, twardsze mleko. Nie używamy wody, która jest pod spodem. Mleko ubijamy lub miksujemy na wolnych obrotach do uzyskania konsystencji podobnej do bitej śmietany.
Awokado obieramy i miksujemy na puree z sokiem z cytryny.
Przelewamy zmiksowane awokado do mleka, dodajemy syrop/miód i mieszamy łyżką do połączenia wszystkich składników.
Tak przygotowaną masę przelewamy do maszyny do lodów i postępujemy zgodnie z instrukcją obsługi.
Jeśli nie mamy maszyny - masę przelewamy do plastikowego pojemnika i wkładamy do zamrażarki. W celu eliminacji kryształków lodu, dobrze przykryć masę przezroczystą folią spożywczą - tak, żeby przylegała do powierzchni lodów.
Gotowe! :)
* Awokado dostępne w sklepach zazwyczaj jest niedojrzałe i nie nadaje się do jedzenia. Trzeba je położyć we w miarę ciepłym miejscu (nie w lodówce) i odczekać kilka dni, aż dojrzeje.
Oto, jak sprawdzamy dojrzałość awokado:
poniedziałek, 1 lutego 2016
Ulubieńcy stycznia 2016
Ten miesiąc minął mi bardzo szybko. Naprawdę ciężko uwierzyć, że to już czas na kolejnych ulubieńców!
Nie dokonałam ostatnio żadnych spektakularnych odkryć, jeśli chodzi o ulubione rzeczy. Myślę, że bardziej pielęgnowałam przyjaźń z tymi starszymi lub odkrywałam na nowo te nieco zapomniane. ;-)
Ale tak czy siak, myślę, że zawsze warto pokazać, co nam umilało życie przez ostatni miesiąc. :-)
1. Kawa z cynamonem
Wiem, to żadna nowość, to takie banalne... Ale wcześniej pijąc kawę w domu, zawsze stawiałam na brak dodatków smakowych. Ostatnio jednak zaczęłam dosypywać do kawy odrobinę cynamonu i uzależniłam się od tego połączenia, przez cały styczeń robiłam taką codziennie. :-)
źródło: bonapetitt.com |
2. Rozświetlacz Mary Lou Manizer The Balm
To już nie tylko żadna nowość, ale stary wyjadacz mojej kosmetyczki. Znamy się ponad rok, jeśli nie dłużej. Ale w pewnym momencie zaczęłam go używać rzadziej. Jednak w styczniu wrócił do łask i jest gościem honorowym każdego makijażu. To chyba dlatego, że na tym etapie zimy już bardzo brak mi słońca! :)
źródło: tagomago.pl |
3. Makaron gryczany soba z warzywami na parze
Wróćmy do mojego ulubionego tematu, czyli jedzenia. :-) W zeszłym miesiącu moją ukochaną potrawą na szybko był właśnie taki azjatycki makaron z warzywami.
Sam makaron gotuje się 3 minuty. Do tego dowolne warzywa ugotowane razem na parze. Wymieszać, dodać trochę ulubionej oliwy, przyprawić i gotowe! Przepyszne!
żródło: yumuniverse.com |
4. Serial "Pretty Little Liars"
Styczeń był czasem premiery nowego sezonu tego serialu. Jest on moim małym "guilty pleasure" i mimo że z sezonu na sezon traci poziom... i tak czekam na kolejny odcinek i kolejne tajemnice. ;-) Dużą przyjemność sprawia mi również omawianie odcinków na forum serialu. :-)
Połączenie nut cytrusowych (skórka pomarańczowa, klementynka) oraz akordów drzewnych (cedr, dąb, drzewa sandałowe, żywica), przyprawione karmelem, wanilią, bobem Tonka.
Zapach oryginalny, tajemniczy, zakrawający na niszowy. Zapewne nie dla każdego, ja również nie lubię go latem, ale zimą powrócił do łask.
Do zobaczenia za miesiąc! :)
żródło: pretty-little-liars.wikia.com |
5. Perfumy Hermes Elixir ded Merveilles
Połączenie nut cytrusowych (skórka pomarańczowa, klementynka) oraz akordów drzewnych (cedr, dąb, drzewa sandałowe, żywica), przyprawione karmelem, wanilią, bobem Tonka.
Zapach oryginalny, tajemniczy, zakrawający na niszowy. Zapewne nie dla każdego, ja również nie lubię go latem, ale zimą powrócił do łask.
źródło: burlingtoncmo.org |
Do zobaczenia za miesiąc! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)